Copywriting lubi prostotę. Prostotę, rozumianą jako tworzenie zrozumiałych, pozbawionych zawiłości i zbędnych rozpraszaczy tekstów. Ale prostota nie zawsze jest lubiana przez samych autorów, twórców. Dlaczego? Ponieważ czasami bywa mylona z prostactwem, infantylnością. A to nie to samo! Dlaczego w prostym sposobie pisania nie ma absolutnie nic złego i jak w takim razie możesz to robić? Jeśli prostota pisarska nie jest Twoją mocną stroną, czytaj dalej!
O co tu chodzi? Właśnie o poglądowe pokazanie prostoty i tego, co taką prostotą już nie do końca będzie. Jak pewnie już się domyślasz, wyrażeniem, które w powyższym przykładzie można uznać za napisane prostym językiem, będzie „rozmawiać”. To całkowicie neutralny, używany na co dzień i zrozumiały dla każdego (bez względu na wiek czy wykształcenie) czasownik. Rozmawiać mogą dzieci, nastolatkowie, dorośli, seniorzy. Doktorzy, profesorowie i uczniowie. Przedsiębiorcy i konsumenci. Nikt nie poczuje się obruszony, zniesmaczony, czy zakłopotany, gdy usłyszy lub przeczyta słowo „rozmawiać” – w obojętnie jakim kontekście. „Rozmawiać” to bezpieczny czasownik, którym możemy posłużyć się zarówno w poście na Facebooku, jak i w formalnym piśmie urzędowym.
Nie do końca takimi czasownikami są już natomiast: „gadać” (mowa potoczna, stosowany głównie przez nastolatków) i „prowadzić konwersację”, „konwersować” (nadal spotykane, ale brzmiące dziś trochę przestarzale, staromodnie). Mam nadzieję, że teraz wyczuwasz tę różnicę.
Do sieci każdego dnia trafia cała masa różnego rodzaju tekstów. Jesteśmy nimi bombardowani w każdej minucie naszego dnia – media społecznościowe, SMS-y, blogi, gazety, newslettery, e-maile. Nie będę odkrywcza, gdy napiszę, że oczywiste jest, że nikt z nas nie ma tyle czasu, by zapoznać się z każdą możliwą treścią, jaka jest mu podtykana pod nos. Zamiast czytać, nauczyliśmy się dlatego SKANOWAĆ. Wyszukiwać słów-kluczy.
Takie skanowanie jest jednak możliwe i skuteczne tylko wtedy, gdy tekst został przygotowany w odpowiedni sposób. To znaczy, gdy podzielono go na krótkie akapity poprzedzone wprowadzającymi do nich nagłówkami, zastosowano pogrubienia, wylistowania oraz… NAPISANO GO PROSTYM JĘZYKIEM.
Copywriting nie ma nic wspólnego ze szkolnymi rozprawkami i pracami. Tu przerost formy nad treścią i kwiecisty, poetycki język, działa niestety na Twoją niekorzyść. Bo jeśli odbiorca, który na ocenę Twojego tekstu potrzebuje kilku, kilkunastu sekund, w tym czasie nie wyłapie niczego przydatnego dla siebie lub nie zrozumie go, nie poświęci mu już więcej uwagi. Nie będzie chętny, by główkować, o co w tym wszystkim chodzi? Co autor tak naprawdę miał na myśli?
Jeśli więc zależy Ci na tym, aby Twoje teksty, w których przekazujesz mnóstwo wartościowej wiedzy, były czytane, zaprzyjaźnij się z prostym stylem pisania.
Pisanie prostym językiem jest… prostsze, niż Ci się zdaje. Wiem jednak, że niektórzy mają przed tym pewną blokadę. Możesz zacząć przełamywać ją stopniowo, stosując się do tych wskazówek:
Czy to już wszystko, co możesz zrobić? Jeśli napisałeś/-aś tekst zgodnie z powyższymi wskazówkami, teraz pozostaje tylko jedna, a właściwie to dwie rzeczy. Po pierwsze, możesz taki tekst przesłać komuś spoza Twojej branży. Osobie, która mogłaby być Twoim potencjalnym klientem. Poproś ją o zapoznanie się z nim i informację zwrotną, czy wszystko jest dla niej zrozumiałe? Jakie odczucia towarzyszyły jej podczas czytania tekstu? Czy coś sprawiło jej trudność?
Możesz również przepuścić swój tekst przez narzędzie – jasnopis. Wskaże Ci ono m.in. stopień zrozumienia poszczególnych fragmentów u różnych grup odbiorców i wychwyci zbyt długie zdania.
Być może nadal kusi Cię, by w swoich tekstach pozwolić sobie na poetyckość. Kwiecisty język, efektowne porównania lub innego rodzaju upiększające zabiegi stylistyczne? Czy jest na to miejsce w copywritingu i content writingu, których istotą pozostaje tworzenie przede wszystkim tekstów użytkowych?
I tak i nie. Wszystko zależy od Twojej grupy docelowej, Twojej branży, czy rodzaju tworzonego tekstu.
Pewne zabiegi „upiększające” i czyniące tekst bardziej efektownym są czasami jak najbardziej pożądane. Zwłaszcza na blogach, stronach firmowych lub w artykułach do gazet. Ale, moim zdaniem, powinno stosować się je z umiarem i wyczuciem. Nie tylko dlatego, że użyte w zbyt dużych ilościach mogą utrudniać zrozumienie tekstu, ale też dlatego, że przestaną być wtedy tymi fajnymi i miłymi dla oka „smaczkami”. Stosowanie ich w nadmiarze po prostu odbierze im moc.
Jeśli proste pisanie nie jest Twoją mocną stroną i brakuje Ci czasu, żeby podszkolić swój warsztat, zawsze możesz skorzystać z mojego wsparcia!