„Kamień milowy na rzecz skalowania głębokiego uczenia się” [OpenAI], „Szokuje nowymi możliwościami [gra.pl], „Ekscytujący i przerażający” [New York Times], „W zasadzie oszałamiający” [sifted.eu] – to tylko jedne z określeń głównego konkurenta współczesnych copywriterów. Mowa oczywiście o nowej, znacząco ulepszonej wersji modelu językowego sztucznej inteligencji, przedstawionej przez OpenAI – GPT-4. Czy w obliczu nowych możliwości zaprezentowanych przez GPT-4 copywriterzy będą jeszcze w ogóle potrzebni? Tak w zasadzie jest to pytanie, które już wkrótce, przy obecnym tempie postępu technologicznego, mogą zadawać sobie również osoby na wielu innych stanowiskach.
Jak określają go sami twórcy, „GPT-4, choć mniej zdolny niż ludzie, w wielu rzeczywistych scenariuszach, wykazuje wydajność na poziomie człowieka w różnych profesjonalnych i akademickich testach porównawczych. Na przykład zdaje symulowany egzamin adwokacki z wynikiem zbliżonym do 10% najlepszych zdających; w przeciwieństwie do tego, wynik GPT-3.5 był w okolicy najniższych 10%”.
„GPT-4 jest bardziej niezawodny, kreatywny i jest w stanie obsłużyć znacznie bardziej szczegółowe instrukcje niż GPT-3.5”.
W ostatnim czasie większość z nas z pewnością zdążyła już poznać podstawowe możliwości Chatu GPT, o którym od początku roku mówi się niemal na okrągło. Był to zdecydowanie jeden z topowych tematów, który zawładnął nie tylko branżą copywriterską, ale i pozycjonerską, IT, czy marketingową. Był, a właściwie to nadal jest, bo wszystko wskazuje na to, że bieżący rok, jak i kolejne lata, nie pozwolą nam już zapomnieć o SI.
GPT-4 to nic innego jak system sztucznej inteligencji. Nowy, udoskonalony i multimodalny moduł językowy, oparty na technikach głębokiego uczenia się, z wykorzystaniem ogromnych ilość danych z rozmaitych źródeł. Jedną z nowych funkcjonalności tej wersji pozostaje to, że przyjmuje ona nie tylko podpowiedzi tekstowe, ale i obrazkowe. Ten artykuł nie będzie jednak o możliwościach i cechach tego modelu.
Mówiąc w uproszczeniu, GPT-4 to program komputerowy, który pisze teksty zamiast ludzi, bazując jednak na tym, co ludzie już napisali. Im więcej treści, na których sztuczna inteligencja może oprzeć swoją naukę, tym też jest lepsza, mądrzejsza. GPT-4 odpowiada na pytania, wykonuje pisemne polecenia, udziela wyjaśnień. Czasami opowie nawet żart lub jakąś anegdotkę, czy napisze nieskomplikowane opowiadanie. Całkiem nieźle radzi sobie także z programowaniem, a nawet rozwiązywaniem podstawowych zadań matematycznych. Jak widać, umiejętności tych jest sporo i nie bez powodu określa się jej epitetami, takimi jak „zdumiewające”, „oszałamiające”, „przerażające”, czy „rewolucjonizujące”.
Nie można zaprzeczyć, że GPT-4 (jak również GPT-3.5) imponująco dobrze radzi sobie także z językiem polskim, jego składnią, czy odmianą przez przypadki. Udzielane przez program odpowiedzi raczej pozostają dalekie od stylu jednego z bohaterów pewnej powieści sienkiewiczowskiej.
Jak podkreślają jednak twórcy, „Pomimo swoich możliwości, GPT-4 ma podobne ograniczenia jak wcześniejsze modele GPT. Co najważniejsze, wciąż nie jest w pełni wiarygodny („ma halucynacje”, myli fakty i popełnia błędy w rozumowaniu)”.
GPT-4, mimo że coraz bliższy ideału, zdecydowanie nie jest zatem wolny od wad. W zależności od tego, do czego będzie wykorzystywany i w jakim zakresie, jego umiejętności mogą okazać się zarówno lepsze, jak i gorsze.
Bardzo dobra – nie ukrywajmy – znajomość języka polskiego i wykorzystywanie go do konstruowania rozbudowanych wypowiedzi, przybierających postać artykułów, postów na social media, czy opisów produktowych, uczyniła go jednak głównym rywalem copywriterów. Bo powiedzmy sobie szczerze: jaki jest sens zatrudniać człowieka, skoro obecnie umiejętności w zakresie generowania tekstów przez maszynę stoją na porównywalnym poziomie, co zdolności pisarskie niektórych copywriterów? I co najważniejsze – drugi z „wykonawców” zrobi to dla nas niemal za darmo i od ręki.
Kluczowy w odpowiedzi na to pytanie pozostaje jeden z użytych powyżej zwrotów. Mowa o „generowaniu”. GPT-4 nie pisze. Nie tworzy tekstów. On je przede wszystkim generuje na podstawie tego, czego się nauczył. A warto przypomnieć, że uczy się właśnie na innych, udostępnionych mu treściach.
Odpowiadając więc na pytanie, czy GPT-4 zaszkodzi copywriterom, myślę, że niektórym na pewno tak. Przełoży się po prostu na mniejszą liczbę zleceń. Z pewnością znajdą się klienci (a może już się znaleźli), którzy po odkryciu możliwości GPT-4, w ramach oszczędności, postanowią zająć się tworzeniem treści na swoje strony „samodzielnie”. SI może wygryźć copywriterów przede wszystkim z tworzenia przeciętnych, lekkich, prostych i lifestylowych tekstów, niewymagających ani wybitnej wiedzy, ani też odwoływania się do jakichś szczególnych potrzeb czytelników. Tekstów, które czasami są pisane dla samego pisania, „żeby było widać, że coś się dzieje na stronie”. A takie też się zdarzają.
ALE:
SI nie będzie natomiast mocnym rywalem (póki co) tam, gdzie liczyć będzie się unikatowość, oryginalność. Tam, gdzie zadaniem copywritera będzie skłonienie odbiorcy do określonego zachowania, reakcji. Odwołanie się do jego prawdziwych, targających nim emocji, potrzeb, pragnień. Napisanie o konkretach – konkretnej, zindywidualizowanej rzeczy, czy usłudze.
Nie zapominajmy, że GPT-4 mimo niezaprzeczalnie wysokich umiejętności, przez cały czas pozostaje „jedynie” sztuczną inteligencją. Programem, który nie potrafi (jeszcze) produkować treści uwzględniających złożoność mechanizmów i praw rządzących ludzką psychiką i zachowaniami.
Owszem, GPT-4 może przygotować dla Ciebie miły, przyjemny w odbiorze i poprawny stylistycznie tekst, który nada się do publikacji w sieci. Czy jednak będzie to tekst, który „zrobi” coś jeszcze? Sprzeda? Skłoni czytającą go osobę do zapisania się na Twój webinar lub kurs? Pokaże potencjalnemu klientowi, dlaczego powinien wybrać właśnie Ciebie, a nie konkurencję? Z tym może być już ciężej.
Źródło: